Turystyka w polskich górach

Forum dyskusyjne o turystyce górskiej w Polsce

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2019-04-14 17:56:37

aksen

Użytkownik

Punktów :   

Wycieczka na Rumek

Krynica - Czarny Potok - Jaworzyna Krynicka (1114) - Rumek (1085) - Hala Łabowska - Wierch nad Kamieniem (1085) - Hala Pisana (1043) - Hala Jaworzyna - Cyrla - Rytro - drogą do ruin zamku ryterskiego - asfaltem: Stary Sącz - Nowy Sącz. 53 km
Wstaję o 6, Jaworzyna Krynicka ledwo widoczna. Z jednej strony wiszą chmury z drugiej świeci słońce - ciekawe jaki będzie dzień. Babci jeszcze nie widzę, więc zbieram sobie maliny na śniadaniowy deser i pomału się pakuję. W między czasie babcia zdążyła wydoić krowę - idę po mleko. Na drogę napełniam butelkę i kubek na śniadanie. Po śniadaniu żegnam się z babcią, daje mi trzy słoiczki malinowego dżemu, który zrobiliśmy wczoraj.
Wracam na szlak i odrazu niezła wspinka, ale nagrodzona ładną panoramą. Dalej przez las - przyjemny chłód - i zjazd do Czarnego Potoku na drogę prowadzącą do wyciągu kolejki gongolowej. Kawałek podjeżdżam drogą, potem w lewo do lasu. Sprawdzam czas - jest 8.40 - ciekawy jestem ile zajmie mi podejście z rowerem, a jest co deptać. Ruszam spokojnie, wychodzę na halę - są tu tablice ścieżki przyrodniczej, niektóre nawet ciekawe. Dochodzę do nartostrady i tu problem - szlak zamknięty - budują nowy odcinek nartostrady. Przedzieram się wydeptaną ścieżką - ciężko z rowerem. Przedostaję się powyżej budowy i już bez przeszkód jestem przy Diabelskim Kamieniu. Jest o nim legenda, a brzmi tak:
Dawno, dawno temu rycerz z pobliskiej Muszyny zakochał się w krynickiej pasterce. Ponieważ pasterka była biedna, ojciec rycerza nie chciał się zgodzić na ślub. Posyła syna, aby ten zapomniał o ubogiej dziewczynie. Szczęśliwie nie odniósłwszy żadnych ran, rycerz wraca w rodzinne strony. Na stokach góry Parkowej napadają na niego zbójcy. Pobitego i ciężko rannego pozostawiają. Jego jęki usłyszała pasąca w pobliżu owce pasterka. Widząc ukochanego rannego klęka na kolana i zaczyna się modlić do Matki Boskiej prosząc o uzdrowienie. Wielkie było jej zdziwienie, gdy zobaczyła wypływające u jej stóp żródełko. Po obmyciu ran, rycerz ten ozdrowiał. Ojciec dowiedziawszy się o cudownym ozdrowieniu syna godzi się na małżeństwo i żyją długo i szczęśliwie. Kiedy moce piekielne dowiadują się o istnieniu źródła z cudowną wodą, postanawiają je zniszczyć. Podnosi diabeł z Tatr potężny kamień i niesie, aby zrzucić go na źródło. Kiedy już był pod szczytem Jaworzyny, kur zapiał, diabeł kamień upuścił i leży tu po dzień dzisiejszy.
OK idziemy dalej - zaczynają wyłaniać się budynki - to dobry znak. W końcu punktualnie o 10 jestem na szczycie. Chyba nieźle, według mapy 1.40, a ja 1.20. Widoczność mnie nie zadawala. Niebo lekko zamglone, temperatura 18 stopni. Na pocieszenie zjadam drożdżówkę z makiem i popijam babcinym mlekiem - pycha. Potem jeszcze przemycony kubek malin ze śmietaną i jest - cool.
W pełni zregenerowany ruszam przez lasy Beskidu Sądeckiego. Szlak jest szeroki, równy i suchy. Jednym słowem - idealny do jazdy. To też od czasu do czasu mijam się z rowerzystami, a i pieszych również nie brakuje. Przejeżdżam przez Rumek (1085), aż w końcu mam ochotę na spacer.
Tak pomału dochodzę do schroniska na Hali Łabowskiej. Jest kilka osób - ogólnie cisza i spokój. Hala jest porośnięta jagodzinami, które są obficie oblepione pięknymi, dużymi jagodami. Jadąc dalej na Hali Pisanej to samo, jagód około mnóstwo. Czego dowodem są jagodziarze - jest ich również bardzo dużo. Niektórzy mają po kilka już pełnych wiader.
Wieje dość silny wiatr. Dzięki temu niebo bardziej przejżyste i można dostrzec Tatry - piękny widok.
Trzeba przyznać, że ta część szlaku daje możliwość podziwiania panoramy z obu stron. Widać Nowy Sącz, Piwniczną i Pasmo Radziejowej, a także z tyłu Jaworzynę Krynicką - wyróżnia ją nadajnik.
Przyjeżdżam w końcu do ostatniego schroniska na tym odcinku, czyli Cyrli. Tu obiad i dłuższa przerwa - jest 14.40. Trzeba przyznać, że schronisko i okolica jest zadbana. Właściwie to jak w bajce. Mnóstwo kwiatów, skalniaków i pergoli. Wszystko w pełnym rozkwicie - polecam
No cóż - komu w drogę, temu czas. Do Rytra jest już blisko, chyba 1h. Pomału schodzę, w ostatniej części szlaku stromo. Dochodzę do rzeki Poprad. Tu odbijam w prawo zobaczyć ruiny zamku ryterskiego. Rower zostawiam przy moście i idę stromą dróżką do ruin. Z zamku została tylko wieża i fragment muru, ale panorama przepiękna.
Po zejściu kąpię się w potoku wpływającym do Popradu - rower też. Przebieram się na bardziej cywilizowanego człowieka. Do odjazdu pociągu mam sporo czasu, więc siadam sobie na ławce przy staruszku, jego żona daje mi wrzątek na kawę i prowadzimy rozmowę.
Trudno się ruszyć. Świadomość, że muszę wyjechać - nastraja mnie nostalgią. Taki widok mógłbym mieć z okna domu, co raz bym wyskakiwał w górki. A tak muszę się "naładować" by wystarczyło mi do następnego wyjazdu.
Żegnam się ze staruszkiem i ruszam do głównej drogi. Jadę do Starego Sącza, przejeżdżam przez rynek i dalej do Nowego Sącza na dworzec PKP.

Offline

 
Historia Lwowa

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.baniciaoc.pun.pl www.iots.pun.pl www.tziz.pun.pl www.ennorath.pun.pl www.znalliance.pun.pl